Strony

sobota, 6 kwietnia 2013

Śmierć w Bikini

Nagle z nieba zaczęły spadać białe płatki. Dzieci pomyślały, że to śnieg, o którym czytały w książkach, choć dziwiły się, bo na atolu Rongelap śnieg nigdy nie padał. Chwytały płatki w dłonie. Po kilku godzinach zaczęły odczuwać swędzenie, potem zaczęły im łzawić oczy, miały mdłości i wymioty. Płatki śniegu zamieniły się w maź, której nie sposób było usunąć ze skóry. Śnieg okazał się radioaktywnym pyłem powstałym podczas wybuchu jądrowego zwanego eksperymentem Bravo (1 marca 1954 r.). Bomba wybuchła na odległym o 161 km atolu Bikini. Miała siłę 15 tysięcy megaton, czyli była tysiąckrotnie silniejsza niż ta, którą zrzucono na Hiroszimę. Po wybuchu powstał krater o średnicy 1,5 km i głębokości 70 m. Mieszkańcy Rongelap otrzymali dawkę napromieniowania ponad dwa tysiące razy przekraczającą roczną normę. Część napromieniowanych mieszkańców Rongelap stanowili przesiedleńcy z Bikini. Amerykanie zrzucili na wyspy Pacyfiku 67 bomb, w tym kilka wodorowych o ogromnej sile.
Wikipedia

Powrót do Życia 
O Bikini głośno stało się znowu 27 maja 1956 r., kiedy zdetonowano tam pierwszą na świecie tzw. bombę trójfazową. Na przełomie lat 60. i 70. mieszkańcy powrócili na Bikini, ale w 1978 r. ponownie nakazano im opuścić wyspę, bo radioaktywność znowu przekroczyła normy. Na początku lat 90. Kongres USA przeznaczył 90 mln dolarów na zlikwidowanie skażenia. Na atol Bikini wrócili nie tyle dawni mieszkańcy, ile ich dzieci i wnuki. Zdarto tam i usunięto piętnastocalową warstwę ziemi. Ustalono, że wolno zjadać najwyżej jednego miejscowego kokosa tygodniowo - na wszelki wypadek, bo przecież trwają tam nieustanne kontrole napromieniowania gleby i ludzi. Od Jacka Niedenthala, przedstawiciela władz atolu Bikini w Dalap-Uliga-Darrit (stolicy Republiki Wysp Marshalla), dowiedziałem się, że ziemia i woda są już całkowicie czyste, więc on sam z rodziną odwiedza wyspę bez lęku (Jack, Amerykanin z Pensylwanii, ma żonę pochodzącą z Bikini, więc jest uznawany za "swojego"). 
W 1985 r. na Majuro utworzono sąd (Nuclear Claims Tribunal) zajmujący się odszkodowaniami za amerykańskie testy atomowe i usuwanie skutków tych eksperymentów. Wciąż wykrywane są nowe przypadki chorób nowotworowych, prowadzone są kosztowne prace przy oczyszczaniu ziemi i raf koralowych. Na wszystko to potrzeba dziesiątków milionów dolarów i te pieniądze się znajdują. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że otwarcie Bikini dla masowej turystyki jest próbą stłumienia złej pamięci. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej oświadczyła przecież w 1996 r.: "Radioaktywność na atolu Bikini jest nadal wyższa niż w innych rejonach Wysp Marshalla, ale nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Nie ma radiologicznego zagrożenia dla odwiedzających wyspę lub lagunę. Nie wykryto radioaktywnego cezu w faunie morskiej. Istnieje pewne ryzyko w wypadku spożywania lokalnych roślin i owoców. Wyspa może być jednak zamieszkana".

"Saratoga" i barakudy 
Lagunę Bikini zaliczono właśnie do dziesięciu najciekawszych miejsc do nurkowania na świecie. Woda jest tu wyjątkowo czysta, a pod nią cała armada amerykańskich i japońskich okrętów i statków, które spoczywają dość płytko na dnie. Są tam między innymi flagowy okręt wojenny imperialnej Japonii "Nagato" (z jego pokładu admirał Yamamoto prowadził atak na Pearl Harbor), okręt wojenny "Arkansas", japoński krążownik "Sakawa" czy łódź podwodna "Apogon".

Wróciła do służby w czerwcu 1942 r., a pod koniec sierpnia została ponownie trafiona torpedą. W styczniu i lutym 1944 r. brała udział w inwazji na Wyspy Marshalla. 21 lutego 1945 r. trafiło w nią kilku japońskich kamikadze. Od września 1945 r. "Saratoga" transportowała żołnierzy powracających z rejonu Pacyfiku do USA. Na początku 1946 r. zdecydowano, by była celem ataku jądrowego podczas prób przeprowadzanych na atolu Bikini. "Saratoga" przetrwała pierwszy wybuch (1 lipca 1946 r.), ale zatonęła po drugim (25 lipca 1946 r.). 
Bikini to także fantastyczne łowisko ryb. Mark Stege, ekspert od nurkowania i ryb, zachwala takie gatunki, jak błękitny i czarny marlin, wacha, mahi-mahi, ryby latające, barakuda, Giant Trevally czy pospolity tuńczyk. 


Dwa słońca 

Mieszkańcy Wysp Marshalla pamiętają, jak przerzucano ich z wyspy na wyspę, pamiętają strach, głód, zakazy. Pamiętają, że po eksplozji Bravo zaświeciły dwa słońca. Mieszkańcy Bikini nie zapomną osiedlenia ich na bezludnej wyspie Rongerik, na której - jak głosiły miejscowe legendy - gnieździły się diabły, w tym demon wszelkich trucizn Litobara. Na krótko przeniesiono ich na atol Ujelung, wyspę Kwajalein i wyspę Kili. Byli jak towar, który przesuwa się z magazynu do magazynu. Jeszcze pod koniec lat 70. stwierdzano w wodach przybrzeżnych atolu Bikini małe ilości cezu-137. Stront-90 znajdowano w roślinach, a pluton-239 i 240 u ludzi. Radioaktywne były też kraby. 
To już przeszłość. W swoje dawne strony powrócili (po 1980 r.) nawet mieszkańcy południowej części Eniwetok, gdzie niegdyś dokonano eksplozji 43 bomb. Powrót był możliwy po oczyszczeniu ziemi. Tylko nasiąknięta plutonem, oddalona o 16 kilometrów na północ od Eniwetok wyspa Runit pozostanie niedostępna dla ludzi, może nawet przez najbliższe 50 tysięcy lat. Tam osiadały radioaktywne pyły z Eniwetok, tam - w tzw. kaktusowym kraterze - zmagazynowano radioaktywny gruz. 
Jack Niedenthal przypomina, że kiedy usuwano mieszkańców atolu Bikini, przygotowując się do zrzucenia dwóch bomb (w ramach operacji "Skrzyżowanie dróg") wielkości tej, która wybuchła nad Nagasaki, w akcji uczestniczyły 242 jednostki pływające, 156 samolotów, 42 tys. ludzi, a także... 5,4 tys. szczurów, kóz i świń.

Czary groźniejsze od promieniowania 
Na lotnisku w Majuro spotkałem Buda Johnsona. Leciał do Honolulu. Z jego bagażu podręcznego wystawały rozmaite rurki, wędki oraz inne metalowe i plastikowe akcesoria. Wracał z Bikini, gdzie spędził tydzień (za około 3 tys. dolarów). Opowiadał mi, jak niesamowite wrażenie robi wrak "Saratogi", na którego pokładzie nadal stoją samoloty wyglądające jak gotowe do startu. A obok przepływają rekiny mieszkające w rafie koralowej. Przez chwilę sądziłem, że Buda wynajęto w charakterze żywej reklamy Bikini, ale nagle zaczął mówić o handlowaniu na Wyspach Marshalla ludzkim nieszczęściem, o wyciąganiu z kieszeni amerykańskich podatników miliardów za prawdziwe lub rzekome krzywdy. "Oni tutaj głęboko wierzą, że nie umiera się na żadne choroby, choćby popromienne, lecz, że każda śmierć jest wynikiem czarów".


Wprost Numer: 46/2003 (1094)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz